Zamknij

Kazimierz Kotowski – samorządowiec, parlamentarzysta

Wiesław RogalaWiesław Rogala 11:28, 27.08.2024 Aktualizacja: 11:50, 27.08.2024
Skomentuj

Kazimierz Kotowski, to przede wszystkim działacz samorządowy. Dał się poznać jako starosta opatowski, wicemarszałek województwa świętokrzyskiego w Kielcach, ale także jako parlamentarzysta. Do Sejmu kandydował z ramienia Polskiego Stronnictwa Ludowego. To miłośnik ziemi opatowskiej oraz lokalny patriota.

Dzieje „Syna tej ziemi”

Kazimierz Jerzy Kotowski urodził się w dniu 22 lutego 1951 w Opatowie. W jego życiorysie przeczytamy, że to  polski polityk, samorządowiec, rolnik, przez trzy kadencje starosta opatowski, prezes zarządu Związku Powiatów Polskich, od 2010 do 2015 roku członek zarządu województwa świętokrzyskiego. Był także posłem na Sejm VIII kadencji.

-Ukończyłem studia na Wydziale Rolniczym Akademii Rolniczej w Lublinie, kształciłem się również w zakresie samorządu i administracji oraz gospodarki nieruchomościami -mówi. W latach 1998 -2010, a więc przez trzy kadencje sprawowałem urząd starosty opatowskiego. Będąc starostą, w 2008 roku zostałem powołany na prezesa zarządu Związku Powiatów Polskich. Byłem radnym miasta i gminy Opatów oraz radnym powiatu opatowskiego. Wybrano mnie także na prezesa zarządu powiatowego Związku Ochotniczych Straży Pożarnych RP.

W wyborach w 2010 roku Kazimierz Kotowski został radnym Sejmiku Województwa Świętokrzyskiego IV kadencji, a następnie powołano go na członka zarządu województwa. Bez powodzenia kandydował w wyborach uzupełniających do Senatu w 2014 roku, zajmując drugie miejsce (nieznacznie przegrał z kandydatem PiS-u). W tym samym roku uzyskał reelekcję w wyborach do sejmiku, utrzymał również stanowisko członka zarządu.

Kazimierz Kotowski odmówił przyjęcia mandatu poselskiego, zwolnionego przez Jarosława Górczyńskiego.

-W 2015 roku wystartowałem ponownie w wyborach parlamentarnych z pierwszego miejsca na kieleckiej liście PSL -mówi. Otrzymałem 6.851 głosów, zdobywając tym samym mandat poselski. W wyborach w 2019 roku nie uzyskałem poselskiej reelekcji.

Kazimierz Kotowski napisał książkę pt. „Jestem synem tej ziemi. Kazimierz Kotowski o sobie i w oczach innych”.

-Pomysł stworzenia tej publikacji powstał przy okazji jubileuszu 40-lecia mojej pracy zawodowej -mówi. Wspominam w niej m.in. o swojej największej pasji, czyli piłce ręcznej. Jestem wiernym kibicem PGE Vive Kielce. Kiedyś sam grałem w szczypiorniaka. Byłem zawodnikiem piłki ręcznej w drużynach, które funkcjonowały w liceum w Opatowie. W tym mieście działał Znicz Opatów. W okresie studiów byłem zawodnikiem AZS Lublin, grałem najpierw w drużynie uczelnianej, a potem środowiska akademickiego. Wtedy to był poziom drugiej ligi.

Książka pokazuje Kazimierza Kotowskiego jako działacza ludowego, syna ziemi opatowskiej. Z rodzinnego domu wyniósł bowiem szacunek do pracy, a także miłość do ojczystej ziemi.

U progu trzeciego wieku

Obecnie Kazimierz Kotowski jest już seniorem i emerytem. Po okresie wdrażania się w nowy rytm życia i funkcjonowania, co nie było wbrew pozorom wcale łatwe, wydaje się, że już osiągnął pewien etap stabilizacji, a syndrom odstawienia ma szczęśliwie za sobą.

-Wymagało to ode mnie wielkiego samozaparcia i wklepania do mojej świadomości niezbędnych danych -mówi. Teraz funkcjonuję inaczej, niż jeszcze kilka lat temu, gdy nie miałem chwili wolnego czasu, czy to dla rodziny, czy dla siebie. Po prostu, nie mam już tak wielu zadań i aż tylu zobowiązań do zrealizowania każdego dnia, co kiedyś. W sposób wyraźny spadło tempo i rytm mojego codziennego życia.

Zmiana rytmu życia, odizolowanie od świata, pandemia, która w tym czasie miała miejsce, wszystko to nałożyło się na siebie.

-Na szczęście przeszedłem to wszystko w miarę szczęśliwie -mówi. W okresie pandemii skorzystałem z możliwości szczepień, przestrzegałem również obowiązujących rygorów sanitarno -epidemiologicznych. Teraz staram się odzyskać choć trochę z utraconego bezpowrotne czasu.

Dzieci mają już swoje obowiązki zawodowe, a wnuki, którzy są poza województwem świętokrzyskim, problemy szkolne na poziomie podstawówki czy szkoły średniej. Pamiętają o dziadku, w miarę możliwości, bo mają multum obowiązków szkolnych, odwiedzają nas.

Po pierwsze - samorządowiec

Kazimierz Kotowski był wyjątkowo aktywnym samorządowcem. Jako dziennikarz, śledzący i opisujący na bieżąco jego karierę samorządową i poselską, byłem tym mocno zdumiony.

-Nie ma co owijać wełny w bawełnę, to już historia –mówi. Przyszedł bowiem taki moment, kiedy to telefony przestały dzwonić. Ja tego doświadczyłem i zaraz zacząłem się zastanawiać, czy nadal jestem w sieci, czy też zostałem z niej wylogowany? Na szczęście przynajmniej niektóre moje dawne relacje koleżeńskie, z wieloma moimi współpracownikami i kolegami po fachu, udało mi się przywrócić.

W gronie jego znajomych jest wielu starostów, których poznał w okresie przewodniczenia Związkowi Polskich Powiatów. Kiedy tylko jest w Warszawie, to wsiada do windy w Pałacu Kultury i Nauki i jedzie na 27 piętro, gdzie nadal mieści się Biuro Związku Powiatów Polskich.

Kazimierz Kotowski, prezes Związku Powiatów Polskich, osobiście przyłożył ręki do zabezpieczenia lokalu na Biuro Związku Powiatów Polskich.

Choć przez kilka lat był posłem, to zawsze uważał się przede wszystkim za samorządowca. Polityka nie była jego ukochanym dzieckiem, a zetknął się z nią niejako z konieczności.

-Dawno temu zostałem radnym gminnym, powiatowym i wojewódzkim -mówi. Byłem radnym, starostą, wicemarszałkiem województwa świętokrzyskiego. Tę swoją działalność samorządową uważam za najważniejszą w moim życiu. Tytuł wicemarszałka województwa świętokrzyskiego cenię sobie dużo wyżej niż posła na Sejm.

Kazimierz Kotowski żałuje, że po jego odejściu ze Świętokrzyskiego Urzędu Marszałkowskiego, skończyła się także epoka sprawowania rządów przez ludowców.

- Jest mi przykro, że w 2018 roku Polskie Stronnictwo Ludowe przegrało wybory do samorządu województwa świętokrzyskiego w Kielcach, bo wielki, wypracowany z takim trudem potencjał, został w jakiś sposób zmarnowany -mówi. Gdybym miał to dziś oceniać, to inaczej oceniłbym szczebel powiatowy, a inaczej szczebel województwa. Czegoś nam zabrakło, nie została stworzona właściwa atmosfera w społeczeństwie i nie przełożyło się to na kolejne zwycięstwo w wyborach.

Kazimierz Kotowski jest zdania, że na wynik wyborczy ekipa rządząca pracuje przez całą kadencję. Wybory to najwłaściwszy moment, aby trud, poniesiony dla powiatu czy województwa, został zdyskontowany przy urnach wyborczych.

-Nie zamierzam wskazywać winnych, bo sam funkcjonowałem jako wicemarszałek województwa świętokrzyskiego -mówi. Powiem tylko, ze gdzieś okazaliśmy się gorsi od konkurencji, która wygrała. Być może czegoś nie dopatrzyliśmy, czegoś lub kogoś nie doceniliśmy.

Kazimierz Kotowski jako samorządowiec funkcjonował w sumie przez siedem kadencji. Tak się złożyło, że każdą kadencję kończył pozytywnie, wygrywając kolejne wybory. Za każdym razem stawał pełen zapału i energii, by realizować kolejne zadania, czy to w gminie, czy w powiecie, czy na szczeblu województwa.

Kazimierz Kotowski jest dumny, że udało się wprowadzić zasadę partycypowania przez nasz kraj ze środków Unii Europejskiej. Dzięki środkom zewnętrznym, unijnym i budżetu centralnego, m.in. za jego sprawą, na jego oczach, powiat opatowski zmienił się nie do poznania.

-Tę różnicę widać gołym okiem, choć pierwsze zadania, jakie przyszło nam realizować z udziałem środków unijnych, zostały ukryte pod ziemią –mówi. Mam tu na myśli wodociągi, sieci gazownicze, telekomunikacyjne, światłowody. Widoczne są w zasadzie tylko drogi i szkoły. Doceniam ten ogrom pracy, jaką wykonali wspólnie ze mną moi współpracownicy różnych szczebli samorządowych.

W dużej merze była to praca u podstaw, a więc przy organizowaniu struktur niezbędnych do pozyskiwania środków przedakcesyjnych, bo przypominam, że Polska stała się członkiem Unii Europejskiej dopiero w dniu 1 maja 2004 roku. Za tym poszła budowa różnych obiektów, w tym placówek szkolnych, domów pomocy społecznej.

-Doceniam pracę moich następców i cieszę się, że zyskujemy na tym wszyscy –mówi Kazimierz Kotowski. Jest jakaś mała nutka zazdrości, że moi następcy mają o wiele łatwiej, bo kiedy my rządziliśmy powiatem czy województwem, możliwości wsparcia zewnętrznego były niepomiernie mniejsze. Mam tu na myśli także wsparcie rządowe, które należy traktować jako zewnętrzne w stosunku do budżetu powiatu czy województwa. Nam przypadła rola pionierów, z której – jestem o tym głęboko przekonany – dobrze się wywiązaliśmy.

Kazimierz Kotowski mówi, że o skali zagadnienia świadczą najlepiej budżety powiatu i województwa z 2000 i 2023 roku, które – gdy się je ze sobą porówna – mówią same za siebie.

Polityka szkodzi

Kazimierz Kotowski uważa, że samorząd jest rdzeniem i podstawą odrodzonej Polski. Powinniśmy być dumni z osiągnięć, które zawdzięczamy własnej pracy i wysiłkowi na szczeblu gminy, powiatu i województwa.

-Zbliżamy się do 25. rocznicy funkcjonowania powiatów w wolnej Polsce –mówi. Pierwszy etap reformy administracyjnej objął szczebel gminny, ale po nim w 1999 roku nastąpił drugi etap - powiatowy. Reforma samorządowa, obejmująca szczebel gminny, powiatowy i wojewódzki, przeobraziła Polskę. Oczywiście nie sama reforma, ale ludzie, których potencjał został wykorzystany na rzecz rozwoju lokalnych ojczyzn.

W czasach słusznie minionych to Państwo negocjowało pozyskiwanie środków zewnętrznych na rozwój kraju. Powstanie samorządów zrewolucjonizowało i ten temat, gdyż obecnie to samorządy negocjują pozyskiwanie środków w Unii Europejskiej.

-To naprawdę wielkie osiągnięcie i powinniśmy uczynić wszystko, aby ten duch samorządności przetrwał jak najdłużej i w takiej formie, jaką zakładali twórcy reformy samorządowej: prof. Michał Kulesza, prof. Jerzy Regulski oraz Jerzy Stępień –mówi Kazimierz Kotowski. Osobiście wielokrotnie spotykałem się z tymi filarami polskiej samorządności. Profesorowie - Kulesza i Regulski - dość często uczestniczyli w konferencjach Związku Powiatów Polskich, który funkcjonuje także obecnie.

Były prezes ZPP jest zapraszany na doroczne Zgromadzenia Ogólne ZPP.

-Dla mnie, seniora samorządowca, obecność na tych Zgromadzeniach ZPP należy do stałych punktów mojej aktywności –mówi. Doceniam ten dobry zwyczaj, gdyż pokazuje, że dowartościowuje się pracę poprzedników. Nie odcinamy się od nich, ale budujemy dalej na tym, co już zostało zbudowane. Szczerze bym sobie życzył, aby ten zwyczaj zakorzenił się także w samorządach, gdyż to uchroni nas przed stratą czasu potrzebnego na wytyczanie kierunków i przyspieszy marsz do przodu.

Kazimierz Kotowski nie ukrywa, że do ideału pod tym względem nadal nam daleko. Bo różnie jest z tym docenianiem poprzedników oraz ich pracy. Zdarza się, że zbyt silne jednostki wywierają niepożądany do końca wpływ na życie społeczne, gospodarczej i polityczne.

-Pierwsze wybory samorządowe do rad gminnych odbyły się 27 maja 1990 roku –mówi. Wtedy po raz pierwszy ubiegałem się o mandat radnego w samorządzie Miasta i Gminy Opatów. Dla mnie był to fantastyczny początek, gdyż przez siedem kolejnych kadencji pozostawałem samorządowcem różnych szczebli. Jestem za to niezmiernie wdzięczny wyborcom – mieszkańcom gminy i powiatu opatowskiego. Jestem również wdzięczny tym wszystkim moim kolegom i koleżankom, którzy wraz ze mną pracowali dla lokalnej społeczności w radach, starostwie oraz w Urzędzie Marszałkowskim.

Kazimierz Kotowski mówi, że wiele wspomnień na święto samorządności będzie związanych z pierwszą Radą Miasta i Gminy oraz pierwszą Radą Powiatu.

-W tamtym czasie była zupełnie inna atmosfera, niż obecnie –mówi. Wszyscy byli pełni zapału, dalecy od polityki. Chciałbym, aby po tych wyborach, które się odbędą, być może na początku 2024 roku, tamta atmosfera i tamten szacunek dla kolegów i koleżanek radnych, bez względu na ich obecność w koalicji, czy pozostawanie poza sprawującą rządy koalicją, powrócił. Radni przychodzili na sesje, siadali razem, rozmawiali, wymieniali poglądy. Nikt na nikogo nie patrzył z byka, nie starał się udowodnić drugiemu głupoty czy braku racji.

Podział na listy, bloki, ugrupowania, frakcje przyszedł z czasem i poważnie zagroził polskiej samorządności. Szybki powrót do tego, co było u zarania polskiej samorządności, nie jest oczywiście możliwy, ale nie jest tak, że jest całkowicie niemożliwy.

-Samorządy powinny zajmować się sprawami małych ojczyzn, a nie wielką polityką i zwalczaniem konkurencji metodami nie mającymi wiele wspólnego z dobrosąsiedzkimi stosunkami -mówi. Obyśmy nigdy nie doprowadzili do przemianowania powiatów w urzędy rejonowe, które kiedyś przecież funkcjonowały. Ja pracowałem w takim urzędzie rejonowym, wiem na czym to polega. Nie chciałbym, aby taki był koniec samorządów w Polsce. Samorząd to przecież poczucie i realna zdolność gospodarowania przez wybranych przedstawicieli zasobami lokalnymi. Nie może o tym decydować rząd w Warszawie.

Kazimierz Kotowski nie narzeka na brak codziennych zajęć. Posiada nieduże gospodarstwo, własny sad, własną działkę, którą uprawia. Dba o kondycję fizyczną.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

OSTATNIE KOMENTARZE

0%