Za szybko na wojewódzkiej nr 754

Jeszcze do niedawna mieszkańcy narzekali na koleiny i nie mogli doczekać się budowy drogi wojewódzkiej nr 754 w kierunku Bałtowa.
Kiedy w ubiegłym roku oddano nową nawierzchnię, kierowcy odetchnęli z ulgą. Niestety, wśród mieszkańców ul. Bałtowskiej pojawiły się nowe problemy, związane z zachowaniem kierowców na drodze. Jak mówią i piszą, równy asfalt skłania do podejmowania ryzykownych zachowań.
-Po tej drodze, i w dzień, i w nocy, przemieszczają się dwukierunkowo pojazdy jednośladowe i dwuśladowe. Zapewne droga ta nie jest torem wyścigowym, a pojazdy poruszające się po niej, nie są pojazdami Formuły 1. Nie jest to także tor żużlowy. A mam wrażenie, że jest inaczej. Motocykliści pędzą tu z szaloną prędkością, na ryczących maszynach. Po tej drodze przejeżdża w ciągu doby tysiące pojazdów. Częstotliwość ruchu pojazdów nasila się w okresie letnim, urlopowym. Jeszcze do zakrętu od skrzyżowania ul. Radwana i al. Jana Pawła II, kierowcy przestrzegają przepisów, a już później gaz do dechy. Widoczność wspaniała, droga równa i odpowiednio wyprofilowana, a więc kierowców ogarnia szaleństwo. Nie zważają, że jest to teren zabudowany i są tam przejścia dla pieszych. A to nie jest wyłącznie droga tranzytowa, ale również miejska, przy której znajduje się niezliczona liczba budynków mieszkalnych. Ludzie w domach parterowych żyją w spalinach, przy ciągłym wyciu silników samochodowych i ryku motocykli. Nadmierny ruch pojazdów, a szczególnie ich nadmierna prędkość stały się koszmarem i udręką mieszkańców tej ulicy -pisze jeden z czytelników.
Udałam się na drogę, aby zapytać mieszkańców, jak zmieniło się ich życie po oddaniu do użytku nowej drogi.
-Droga bardzo ładna, ale dla mądrych ludzi. Kierowcy pędzą jak szaleni. Strach wejść na tę wysepkę. Przechodzę tylko wtedy, jak nic nie jedzie z obu stron. Jeżdżą patrole policji, ale chyba trzeba by było, żeby tu stali cały czas, może wtedy by było bezpieczniej -mówi jedna mieszkanka.
-Powinny być mandaty po 2 tysiące. Jakby jeden z drugim zapłacił, to następnym razem by się opamiętali. Najgorsi to są ci młodzi, co im tatusiowie drogie zabawki zakupili. W ogóle nie mają wyobraźni. Jeżdżą autami ile fabryka dała, żeby się przed dziewczynami popisać. A tu wystarczy chwila do nieszczęścia. Trzeba to ukrócić. Kierowcy nie zwracają uwagi na znaki ograniczenia prędkości -dodaje kolejny mieszkaniec.
Trudno nie przyznać racji mieszkańcom. Statystyki są bezlitosne. Jak informuje Ewelina Wrzesień, oficer prasowy KPP w Ostrowcu Świętokrzyskim, w 2019 roku na drodze wojewódzkiej Nr 754 policja odnotowała 14 wypadków i 170 kolizji, w tym trzy ofiary śmiertelne i 11 osób rannych. Najczęstszą przyczyną zdarzeń na ostrowieckich drogach jest nadmierna prędkość i jazda pod wpływem alkoholu.
-Mamy świadomość zagrożeń na tejże drodze, stąd też policjanci Wydziału Ruchu Drogowego, jak też innych wydziałów podejmują szereg czynności związanych z monitorowaniem drogi, poprzez kontrolę prędkości pojazdów i trzeźwości osób kierujących -mówi E. Wrzesień.
Mieszkańcy mają też swoje propozycje. Jedną z nich jest odcinkowy system pomiaru prędkości podobny do tego funkcjonującego w Radlinie na trasie do Kielc. W przeciwieństwie do tradycyjnego fotoradaru liczy się średnia prędkość przejazdu danego odcinka, który nie może być krótszy, niż 1 km.
-Trzeba coś z tym zrobić. Wprowadzić odcinkowy system pomiaru, albo ustawić fotoradar. Wtedy kierowcy zdejmą nogę z gazu. Tak to ich nikt nie zdyscyplinuje i nie zmusi do przestrzegania przepisów – mówi inny mieszkaniec.
Jednak jak się okazuje, procedura nie jest taka prosta. Podobne problemy z prędkością kierowców mieli mieszkańcy drugiego końca drogi wojewódzkiej Nr 754 , w miejscowości Czekarzewice w gminie Tarłów. Były skargi i petycje. Wójt gminy, Tomasz Kamiński podjął starania dotyczące usytuowania punktu pomiaru prędkości w newralgicznym miejscu, przy drodze nr 754 i drodze krajowej nr 79. Jednak procedura jest czasochłonna, a przede wszystkim kosztowna, gdyż to samorząd musi zakupić urządzenia pomiaru prędkości, po czym przekazać go w monitorowanie Inspekcji Ruchu Drogowego. Koszty takich urządzeń są dosyć wysokie, wahają się od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy, w zależności od ich rodzaju.
Na tę chwilę podobna petycja nie wpłynęła od mieszkańców ulicy Bałtowskiej do ostrowieckiego samorządu. Pozostaje jedynie apelować o rozsądek i rozwagę do kierowców. Tym bardziej, że zaczął się okres jesienny, co oznacza ograniczoną widoczność i dłuższą drogę hamowania.

Print Friendly, PDF & Email

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *